Pogoda miała się zepsuć i się zepsuła, ale dalej sucho.
Z Arkiem, podjazd w niezłym ukropie, prawie jak na spinningu. Powrót przez Skrudzinę i Myślec. Obie górki na profilu w porównaniu do Przehyby są prawie niewidoczne ale strasznie stromo tam jest.
Widok z podjazdu na Myślec.
Kawałek z Arkiem, który jak zwykle woli na szosie, i nie wyjeżdża na samą górę. Warto czasami odpuścić żeby odpocząć, dzisiaj po mocnym poniedziałku nie ma śladu i można było pocisnąć, chociaż podjazd sam w sobie jest ciekawy i wcale nie trzeba tylko na nim trenować, równie dobrze nadaje się na rekreacje i ma tą zaletę, że się nie nudzi (w każdym razie mi na pewno nie). A dodatkowy plus to dużo przyjemniejsza temperatura na górze no i jak to pisze Kinga dostatek białka.
Z Arkiem, spokojnie po wczorajszym ciężkie nogi.
Rano Przehyba to czemu popołudniu nie pojechać na Vabec. Tym razem w piątkę, mimo porannej jazdy w całkiem dobrej dyspozycji, pewnie jutro już tak fajnie nie będzie ;).
Coś tam kopią na Vabecu.
Po dniu odpoczynku znowu na Przehybę. Mimo upału dobrze mi się jechało.