Ostatnio zbiórki wkraczają na nowy poziom, jak tak dalej pójdzie to za rok dystanse będą się obijać o te z World Touru. Na zbiórce koło 10 osób. Piotrek przyjechał więc kierunek jazdy był jasny, tylko żeby nie powielać trasy z czwartku to tym razem jedziemy w drugą stronę przez Librantową, Grybów, Krzyżówkę, oczywiście Tylicz ;), i Dolinę Popradu. O tempie nie ma co pisać jak zwykle mocne ;). Średnia też jak zwykle wysoka ponad 35. Wiatr jak zwykle też wiał w twarz.
Darek już wszystko opisał, ja mogę dodać tylko, że łańcuch mu się zerwał żeby nie mógł podjeżdżać tych stromych kamienistych podjazdów które ja prowadziłem ;) W następnym tygodniu jedziemy znowu, tylko tym razem lepiej wyposażeni (dociążymy ci ten plecak ;))
Zdecydowanie zbiórkowy rekord dystansu. Na zbiórce ponad 10 osób. Pogoda dobra chociaż temperatura nie za wysoka, w sam raz na Dolinę Popradu. Do Muszyny wiatr nie przeszkadzał, potem to już tylko zatrzymywał. W Powroźniku skręcamy na Tylicz i zaczyna się mozolny podjazd na Krzyżówkę z ostrzejszą końcówką. Potem to już tylko szybko ale pod wiatr do Sącza. W Nawojowej skręt na Porębę i na dobicie jeszcze pętla. Ogólnie trening ciężki z mocnymi podjazdami wszystkich możliwych gór i pagórków jakie były na trasie. Nie mam licznika ale średnia według kolegów wychodziła ponad 35.
Pogoda nie zawiodła, na zbiórce 9 osób. Trasa ciężka na Rdziostów, Mordarkę, do Limanowej tam skręt na trudny podjazd do Siekierczyny, pierwszy raz go jechałem od tej strony, trudny początek łagodniejszy środek i stroma końcówka dająca się we znaki. Na zjazdach do Naszacowic jak zwykle mocne tempo z wiatrem w twarz.
Z Arkiem, podjazd w niezłym ukropie, prawie jak na spinningu. Powrót przez Skrudzinę i Myślec. Obie górki na profilu w porównaniu do Przehyby są prawie niewidoczne ale strasznie stromo tam jest.
Kawałek z Arkiem, który jak zwykle woli na szosie, i nie wyjeżdża na samą górę. Warto czasami odpuścić żeby odpocząć, dzisiaj po mocnym poniedziałku nie ma śladu i można było pocisnąć, chociaż podjazd sam w sobie jest ciekawy i wcale nie trzeba tylko na nim trenować, równie dobrze nadaje się na rekreacje i ma tą zaletę, że się nie nudzi (w każdym razie mi na pewno nie). A dodatkowy plus to dużo przyjemniejsza temperatura na górze no i jak to pisze Kinga dostatek białka.
Trenuje kolarstwo od 2005 roku. Pierwsze cztery lata na góralu, teraz zdecydowanie szosa lubię góry, ale lepiej jeżdżę po płaskim i pagórkowatym terenie.