Chyba wszyscy amatorzy kolarstwa pojechali na TDP, został tylko Andrzej i ja. Pojechaliśmy na Librantową z końcówką x4, do Grybowa, Ptaszkowej i na Boguszy zawracamy do Sącz. Mimo niewielkiej obsady udany trening bez deszczu.
Z Arkiem i Darkiem (się zrymowało ;)). Pogoda wraca do polskiej normalności czyli wiaterek i chmurki, szkoda. Trening w mocnym tempie, powrót przez Moszczenice i Skrudzinę.
Zebrała się duża grupa, więc postanawiamy jechać Dolinę Popradu od strony Piwnicznej. Od samego początku mocne tempo (oczywiści dyktowane przez Asa Arka;)). W Rytrze pierwsze ataki i zostaje tylko piątka (ja nie wiem po co oni tak ciągną pod te hopki, fanatycy ;)). Arek zawraca w Wierchomli (podobno jest zmęczony ;/?), a my jedziemy dalej w czwórkę po zmianach, mijamy Muszynę, Krynicę, Krzyżówkę a w Łabowej pierwsze lanie w tym roku, dopada nas ulewa. Chcieliśmy przeczekać na przystanku ale w końcu ruszamy przy mocno lejącym deszczu i tak do samego Sącza. Ogólnie dobry trening w mocnym tempie.
Z Darkiem, przez Rdziostów, do Limanowej, powrót przez Przyszową. Gorąco jak w piekle (przynajmniej nie leje ;)). Darek obiecał, że zorganizuje jakąś ciekawą trasę mtb (trzymam go za słowo). Jadąc w południe przez rynek w Sączu można było zobaczyć zawodowców startujących na Wyścigu Solidarności.
Trenuje kolarstwo od 2005 roku. Pierwsze cztery lata na góralu, teraz zdecydowanie szosa lubię góry, ale lepiej jeżdżę po płaskim i pagórkowatym terenie.