Tym razem trochę dalej. Z Przehyby na Wielki Rogacz, Niemcową i zjazd do Rytra. Jak zwykle na początek tatry z Przehyby ;) Na szosę to to nie wygląda ;) Z sercem na ramieniu ale na siodełku ;) Tu nie dałem rady jechać. Tatry z Wielkiego Rogacza? ;) Zjazd do Rytra Jak na początki całkiem nieźle, choć trochę za dużo prowadzenia ;)
Jak zawsze chłodno to mała grupa ;). Arka oczywiście nie było. Aż w dwóch w spokojnym tempie (Słowacja zostawiła swoje piętno) przez Rdziostów, Pisarzową, Przyszową do Sącza. Po powrocie dwie rundki dookoła bloku z Macierewiczem.
Z Arkiem. Dawno już mieliśmy przejechać tą trasę. Na początek kierunek na Piwniczną i przełęcz Vabec, zjazd do Starej Lubovnej i poszukiwania skrętu na Lesnicę (w błogiej nieświadomości podążaliśmy na Węgry), następnie ciekawy podjazd w pieninach (12% ok. 2km) poprzedzony mulącym podjazdem na Velki Lipnik, zjazd do Szczawnicy, w Krościenku postój konsumpcyjny i zmiana pogody na tą gorszą (ciemne chmury i huraganowy wiatr) ale szosa była dla nas łaskawa i nawet nas nie pokropiło ;).Od Krościenka mocne tempo po zmianach żeby zdążyć przed deszczem i uratować pranie Arka. Podjazd na Vabec Kremna Ciągnący się podjazd na Vabec ;) Widok z przełęczy Żółte pola Takich widoków było pełno Oprócz nas było tam jeszcze całe stado baranów ;) A tu już widok ze szczytu nad Leśnicą Arek coś niewyraźnie wyglądał na szczycie ;) Wąwóz w Szczawnicy href="
Arek na szosie ja na góralu. Arek dojeżdża do żwirku. Strasznie ciężko mu to idzie ;) Prędkość wiatru na podjeździe ;) Sklepik made in prl gdzieś w Mostkach
Trenuje kolarstwo od 2005 roku. Pierwsze cztery lata na góralu, teraz zdecydowanie szosa lubię góry, ale lepiej jeżdżę po płaskim i pagórkowatym terenie.