Jak zawsze chłodno to mała grupa ;). Arka oczywiście nie było. Aż w dwóch w spokojnym tempie (Słowacja zostawiła swoje piętno) przez Rdziostów, Pisarzową, Przyszową do Sącza. Po powrocie dwie rundki dookoła bloku z Macierewiczem.
Z Arkiem. Dawno już mieliśmy przejechać tą trasę. Na początek kierunek na Piwniczną i przełęcz Vabec, zjazd do Starej Lubovnej i poszukiwania skrętu na Lesnicę (w błogiej nieświadomości podążaliśmy na Węgry), następnie ciekawy podjazd w pieninach (12% ok. 2km) poprzedzony mulącym podjazdem na Velki Lipnik, zjazd do Szczawnicy, w Krościenku postój konsumpcyjny i zmiana pogody na tą gorszą (ciemne chmury i huraganowy wiatr) ale szosa była dla nas łaskawa i nawet nas nie pokropiło ;).Od Krościenka mocne tempo po zmianach żeby zdążyć przed deszczem i uratować pranie Arka.
Trenuje kolarstwo od 2005 roku. Pierwsze cztery lata na góralu, teraz zdecydowanie szosa lubię góry, ale lepiej jeżdżę po płaskim i pagórkowatym terenie.